Wpisy udostępniane na niniejszym blogu mają charakter uwag ogólnych oraz charakter ogólnoinformacyjny i nie mogą być uznawane za poradę prawną. Pamiętaj, że każdy wpis sporządzany jest zgodnie ze stanem prawnym obowiązującym w chwili jego publikacji.

blog

Franczyza – wady i zalety. Czyli czy tak łatwo i przyjemnie można założyć znaną restaurację na literę „M”?

Wiele osób marzy o założeniu własnego biznesu zachęcona inspirującymi historiami o Elonie Musku czy Billu Gatesie. Często jednak mimo że posiadają oni pewien kapitał, nie mają na początek pomysłu na innowacyjny projekt, z którym mogli by wejść na rynek. Wtedy zazwyczaj podczas przeszukiwaniu internetu wpadają na hasło FRANCZYZA i nad ich głowami niczym w kreskówkach pojawia się świecąca żaróweczka. „No tak, przecież mogę otworzyć np. powszechnie znaną restaurację na literę „M” – ktoś już na tym pomyśle bardzo dobrze zarobił, czemu mnie ma się nie udać?” – przechodzi im przez myśl. Na pierwszy rzut oka myśl świetna, jednak czy na pewno ma same zalety? Czym jest FRANCHISING (spolszczona franczyza) i czy młodzi przedsiębiorcy myślący o zaczęciu w ten sposób swojej aktywności na rynku powinni na coś uważać?

Mimo iż franchising najbardziej jako forma prowadzenia działalności gospodarczej rozwinął się w Stanach Zjednoczonych, sam termin pochodzi z języka francuskiego. Umowę tę zaliczamy do grupy tzw. umów nienazwanych, nie znajdziecie regulacji z nią związanych w kodeksie cywilnym (!). Przez umowę franchisingu jedna strona – franchisingodawca (inaczej organizator sieci) udziela drugiej stronie – franchisingobiorcy (uczestnikowi sieci) prawa do posługiwania się tzw. pakietem franchisingowym przy sprzedaży określonych dóbr lub świadczeniu usług, zobowiązując się równocześnie do stałego udzielania mu pomocy, zaś franchisingobiorca zobowiązuje się do prowadzenia we własnym imieniu i na własny rachunek działalności gospodarczej objętej umową z wykorzystaniem pakietu franchisingowego, do poddania się w tym zakresie kontroli franchisingodawcy oraz do zapłaty umówionego wynagrodzenia (definicja za Pozakodeksowe umowy handlowe, pod red A. Kidyby, WKP 2018). Użytkownik sieci może więc w ramach zawartej umowy korzystać z know-how oraz marki organizatora sieci w zamian za uiszczanie z tego tytułu opłat. Franchisingobiorca może prowadzić biznes pod znanym szyldem, wykorzystując pomysł oraz logo innego, niezależnego od niego podmiotu. Co ważne przy umowie tej, której stronami zawsze są dwaj przedsiębiorcy mimo że mamy do czynienia z podporządkowaniem (franchisingobiocy w stosunku do franchisingodawcy) to obydwa podmioty są zupełnie odrębne pod względem ekonomicznym.

Mówiąc o zaletach tego rozwiązania na pierwszy plan wysuwa się to, że młody przedsiębiorca decydując się na związanie się ze swoim kontrahentem franczyzą może zminimalizować swoje ryzyko gospodarcze, ponieważ działa już pod sprawdzonym i znanym potencjalnym klientom szyldem. Co więcej, najczęściej podmioty udzielające franczyzy inwestują ogromne pieniądze w kampanie reklamowe. Franchisingobiorca nie musi się więc już martwić się o przebicie i rozpoznawalność na rynku. Dokonując stosunkowo niewielkich nakładów finansowych „na start” taki przedsiębiorca może być właściwie spokojny o to, że już na samym początku ustawi się na lepszej pozycji niż nieznana nikomu konkurencja. Ponadto franchisingobiorca najczęściej ma zagwarantowane od drugiej strony szkolenia i doradztwo (jego samego jak i pracowników), ma też możliwość nabywania towarów po preferencyjnych cenach. Potencjalnie więc nawet bez żadnego doświadczenia w danej branży młody przedsiębiorca może skorzystać z rad i pełnego pakietu przygotowawczego sprawdzonego przez podmiot, który już osiągnął sukces. Dodatkowo czasem to na franchisingodawcy spoczywa obowiązek urządzenia i wyposażenia lokalu, w którym franchisingobiorca ma prowadzić działalność. Wszystko to wydaje się wręcz idealnym pomysłem na interes. Czy jednak ten system nie ma żadnych wad?

Jeśli chodzi o wady franczyzy to główną zaporą najczęściej okazują się wymagania, które przedsiębiorcy stawiają przed potencjalnymi franchisingobiorcami. Aby np. móc myśleć o otwarciu restauracji na „M”, o której wspomniałam na wstępie dany podmiot musi mieć na początek 1,5 mln (sic!) kapitału własnego nieobciążonego żadnymi roszczeniami. W dodatku w przypadku tej marki franchisingobiorcą może być wyłącznie osoba fizyczna inwestująca własne pieniądze i bezpośrednio zarządzająca przyznaną restauracją. Warto dodać, że tych wymogów jest o wiele wiele więcej. Jako wady umowy franczyzy przede wszystkim wymieniane są koszta z nią związane. Przy zawarciu umowy uczestnik sieci wpłaca tzw opłatę wstępną, z której najczęściej pokrywane są koszty związane z adaptacją lokalu na potrzeby planowanej działalności. Następnie franchisingobiorca zobowiązany jest do stałego uiszczania na rzecz franchisingodawcy wynagrodzenia za udzielenie franczyzy. W zależności od rodzaju umowy opłata ta może stanowić albo określony procent od obrotu albo być niezależną od rzeczywiście osiąganych zysków jednorazową z góry określoną kwotą podzieloną na części w zależności od długości trwania umowy. Najczęściej umowy franczyzy przewidują także składki na tzw. fundusz reklamowy. Nie mówiąc o samej opłacie z tytułu umowy franchisingodawca aby dbać o swoją markę i pozycję na rynku wymaga aby przedsiębiorca zatrudniał określoną liczbę pracowników ubranych w określony sposób. Ciężar ich wynagrodzeń oraz świadczeń z tym związanych spoczywa oczywiście na uczestniku sieci. Warto wiedzieć, że w przypadku konieczności zmian w wyglądzie lokalu wynikające ze zmiany koncepcji organizatora sieci, również te ciężary zazwyczaj finalnie spoczywają na franchisingobiorcy. Umowa ta wiąże się również z koniecznością utrzymywania stałej i jednakowej jak u franchisingodawcy jakości świadczonych usług czy też wytwarzanych produktów – w tym zakresie podmioty udzielające franczyzy często organizują kontrole sprawdzające te aspekty realizacji umowy. Oznacza to, że decydując się na podpisanie umowy franczyzy nie tylko mamy prawo ale wręcz OBOWIĄZEK do prowadzenia biznesu w sposób określony przez franchisingodawcę. Oznacza to, że wszelkie elementy, które na wstępnym etapie mogą być brane za udogodnienia (np. szkolenia) z czasem mogą okazać się wadami franczyzy. Przedsiębiorąca ma bowiem bezwzględny obowiązek uczestnictwa w nich. Tym samym obciąża nas ryzyko jego potencjalnie złych decyzji biznesowych, które jesteśmy zobowiązani wdrażać również u siebie. Jeśli restauracja, na której franczyzę się zdecydujemy nagle zrezygnuje całkowicie z dań mięsnych, my także będziemy musieli to zrobić. Jeśli to nie spodoba się klientom na rynku regionalnym, na którym działamy to my poniesiemy z tego tytułu bezpośrednie konsekwencje. Kolejną wadą franchisingu może okazać się trudność wypowiedzenia takiej umowy. Zazwyczaj zawarta ona zostaje na czas określony i możliwość jej zakończenia ogranicza się wyłącznie do ściśle określonych w umowie przyczyn. 1

Oczywiście przedstawione przeze mnie powyżej rozważania to wyłącznie ogólny wzór typowej umowy franczyzy. Ponieważ w polskim prawie obowiązuje zasada swobody umów, nie ma żadnych przeciwwskazań, aby zasady te były w znacznej mierze zmodyfikowane na życzenie stron. Jak jednak już nawet na tej podstawie widzicie, umowa franczyzy ma tak samo dużo zalet jak i potencjalnych wad. Z jednej strony kusi możliwością wejścia na rynek ze znaną już marką, co zmniejsza znacznie ryzyko niepowodzenia. Z drugiej zaś strony należy się liczyć z tym, że organizator sieci ma na podstawie tej umowy dość szerokie uprawnienia do kontroli drugiego podmiotu (często wręcz z wglądem w księgi rachunkowe). Warto też zwrócić uwagę na to, że przez cały okresu trwania umowy będziemy musieli ponosić opłaty franczyzowe. Jak zawsze jednak przed podjęciem decyzji warto skonsultować się z profesjonalistą, który przeczyta umowę i przedstawi Wam konsekwencje podpisania jej. Ponieważ na rynku mamy różne rodzaje franczyzy, a każdy podmiot może przedstawiać swoim uczestnikom sieci narzucone przez siebie warunki, przed ich zaakceptowaniem niezbędne jest ich dokładne przeanalizowanie. Bo tak jak przy przeziębieniach, lepiej zapobiegać niż leczyć. Lepiej nie przystąpić do danej umowy niż później próbować się ratować przed niekorzystnymi skutkami gdy podpis został już złożony.

1Przy opracowywaniu skorzystano z fragmentów publikacji Pozakodeksowe umowy handlowe, pod red A. Kidyby, WKP 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *